W Lounge magazine



Efekty wspólnej pracy: Pauli Kopryni, duetu Zemełka i Pirowskia, Tomka Karcza, Kuby Ziemirskiego i Krzyska Piwnika, Anny Pochopień, Beaty Gładysz, Agaty Wrony, Jacka Ury, oraz nas do oglądnięcia na łamach krakowskiego miesiecznika Lonuge.

Design od kuchni



scroll - zoom in
scroll - zoom out
kilk!
eee, może jednak nie...
ctrl z
hmm…
scroll - zoom in
klik! klik!
...
na pewno nie...


Nie ma się , co oszukiwać – czasem po prostu nie idzie. Bliżej nie zidentyfikowana siła z kosmosu wysysa resztki koncentracji z mózgu, pozostawiając ofiarę (czyli w tym przypadku mnie) w postaci patrzącego w pustkę monitora zombi. Powoli na horyzoncie maluje się widok białej flagi, mojej słodkiej kapitulacji. Nie ma nic prostszego, niż tylko wstać, wyjść i leżeć do góry brzuchem. Ale nie, nie! Setki żółtych karteczek poprzyklejanych na każdej możliwe kleiwej powierzchni pokoju spoziera na mnie wrogo i z wyrzutem. Chwilowo jestem zakładnikiem własnego sumienia, a skoro David Husselhoff lenistwa ma dziś wolne, nie widzę dla siebie ratunku. Cichy pomruk komputera zmienia się powoli w nieprzyjaźnie donośne warczenie. Spoglądam nerwowo na lewo i prawo, starając się nie zdradzić ogarniającej mnie paniki. Mój kciuk bezwolnie zaczyna maltretować odrapany rant biurka. Stopa wpada w dziwaczny rezonans, policzkując bez opamiętania niczemu winną posadzkę. Zamykam oczy i głębokim westchnieniem kwituję sytuację, przeczuwając rychły koniec mojego efemerycznego planu ucieczki. Spoglądam żałośnie w prawy, dolny róg monitora i… trzecia! Ocalona!
Z bezczelnym uśmiechem na ustach ruszam do swojego azylu – kuchnia wita mnie z otwartymi drzwiami lodówki. Trzepaczki do jajek, patelnie, garczki wiwatują jak oszalałe. Talerze oraz miski skandują moje imię, kubki uśmiechają od ucha do ucha. Deski do krojenia padają plackiem u mych stóp. O, tak! Nie ma to jak przerwa na obiad. Chwile spędzone na przyjemnym, a co więcej pożytecznym, gotowaniu rozgrzeszają moją niewierność wobec komputera. Kształtne rondelki połyskują wesoło. Puchate kuchenne rękawice leniwie kołyszą się na haczykach. Kolorowe spodeczki i filiżanki pysznią się z góry kredensu. Salaterki, łyżeczki, brzdękają cicho, a ja głaszczę pieszczotliwie obły brzuszek błękitnego dzbanuszka z mlekiem. Ehhh... nie ma to jak w kuchni!


projekty: www.kitchenaid.pl, www.konstantinslawinski.com, www.japanesegiftmarket.com, www.shop.lego.com, www.ricochetstudio.blogspot.com, www.baileydoesntbark.com, www.design-milk.com